Czy ćwiczenie rozpoznawania emocji jest potrzebne?
Ostatnimi czasy słyszymy ciągle o tym, że dzieci są agresywne, samolubne, nadąsane i roszczeniowe. No cóż, same takie się nie stały. Pomyślmy może kiedy odbyło ostatnio „lekcję” ćwiczenia rozpoznawania emocji? Wielu rodziców przechwala się, jak to ich dziecko w wieku 3 lat potrafi czytać i liczyć. Zastanawialiście się kiedyś czy ćwiczenie rozpoznawania emocji jest potrzebne? Czy jest tak ważne jak nauka czytania czy pisania? Jak to ćwiczyć i po co?
Super, że dziecko potrafi wcześnie liczyć, pisać we wczesnym wieku. Pewnie rodzice poświęciliśmy sporo czasu, aby tak było. Ale czy czyniąc z dziecka geniusza matematycznego nie zapomnieliśmy mu czasem wytłumaczyć, że nie musi być najlepsze we wszystkim? Czy wytłumaczyliśmy mu, że koleżanka, która nie potrafi jeszcze liczyć i długo nie będzie potrafiła, nie jest gorsza od niego i nie powinna stać się obiektem wyśmiewania? Czy dziecko wie już co to empatia? Kiedy przeprowadziliście zabawę w ćwiczenie rozpoznawania emocji, nazywanie ich, segregowanie? Rozmawialiście o tym co czuje druga osoba? Uczyliście empatii i miłości do przyrody? Czy rozmawiacie o tym, że odczuwanie „złych emocji” – choć na marginesie złych emocji tak naprawdę nie ma – jest czymś w porządku? Ćwiczenie rozpoznawania przez dziecko jego emocji to bardzo ważny trening. Jest on nie mniej ważny od treningu czystości, czy też poznawczego.
Należy ćwiczyć nazywanie emocji oraz przeprowadzać ćwiczenie rozpoznawania emocji u siebie codziennie. Dziecko mając rozeznanie w swoich emocjach, łatwiej rozpozna poprawnie emocje u innych. Taki trening emocjonalny jest podstawą do rozwijania empatii.
Jak ćwiczyliśmy rozwój emocjonalny dziecka kiedyś?
Już widzę jak wiele z Was mówi, że kiedyś tak nie było. Nikt nie siedział i nie tłumaczył dziecku. Nie ćwiczył rozpoznawania emocji i same dzieci to wiedziały. Po pierwsze to nie prawda. Lekcje emocji są tak proste i tak oczywiste, że czasem wydaje nam się, że to nie żadna lekcja. Kiedyś było o wiele więcej czasu, życie i my nie gnaliśmy tak do przodu. Dużo więcej rodzice poświęcali dzieciom czasu na zwykłą rozmowę, bawili się z nimi więcej. Zwracali na nie uwagę. Po prostu spędzali czas i instynktownie edukowali.
Nie było chorych bajek, które emanują przemocą, które rodzice włączają dziecku, aby mieć chwilę spokoju po pracy w nadziei, że ich dziecko fajnie zajmie swój czas. Myślę, że lepiej przygotować wspólnie z dzieckiem obiad i móc pochwalić go za pomoc, czy też poczytać wieczorem kształcącą bajkę. Niestety dzisiejsi rodzice, nie mają na to czasu. Muszą biegać pomiędzy pracą a domem. Kiedyś nie było Internetu, który zabiera obecnie całej rodzinie mnóstwo czasu i powoduje dystans społeczny. Na pierwszy rzut oka wydawałoby się, że jest zupełnie odwrotnie, bo niby przecież kontakt jest ułatwiony i ćwiczymy rozpoznawanie emocji, bardziej niż kiedyś. No niby łatwiej się kontaktujemy. Na tak, na odległość tak, ale bezpośrednich kontaktów mamy coraz mniej.
Dzieci nie spędzają już tyle czasu po przedszkolu czy szkole z rówieśnikami trenując się tym samym społecznie. Starsze dzieci, które mają już tak zwane profile na mediach społecznościowych, potrafią w łatwy sposób opluwać komentarzami innych. Przecież ten drugi ma bardzo ograniczone możliwości samoobrony na odległość i w zasadzie są bezkarne. Kiedyś dziecko w realnym kontakcie szybko nauczyłoby się czy tak może się zachowywać czy nie, bo kolega stojący na przeciwko szybko by go zweryfikował czasem nawet dotkliwie. Świat bardzo się zmienił i ma to duży wpływ na wychowanie emocjonalne dziecka. Trudno jest porównywać to co było 40 lat temu czy nawet 20 lat temu, z tym co jest teraz.
Skąd biorą się problemy emocjonalne?
Pracując z rodzicami często słyszę: Proszę mi powiedzieć skąd to wszystko? Dlaczego mamy takie problemy z naszym dzieckiem? Gdy przyglądam się problemom bliżej, zaczynam rozmawiać z dzieckiem, które wykazuje agresję, popada w konflikty, jest przysłowiowo nieznośne, zauważam zawsze, powtarzam zawsze, przede wszystkim braki w edukacji emocjonalnej. I to niezależnie od tego czy mamy do czynienia z dzieckiem zdrowym czy też nie.
Alfabet emocjonalny dziecka.
Czasem dzieci nie znają podstawowych pojęć. Czasem nawet je znają, ale zupełnie nie potrafią połączyć je z czymś konkretnym lub wykorzystać. Nie potrafią być obecnym tu i teraz, aby móc stwierdzić co ja właściwie czuję. Mylą symptomy emocji, np. zmęczenie ze złością, niemoc z rozdrażnieniem. Nam też się to często zdarza. Jesteśmy bardzo zmęczeni, zaczynamy czuć się emocjonalnie coraz gorzej. Czy rozumiemy zawsze, że nasze ciało wymaga odpoczynku, aby wrócić do normy? Niestety nie. Złościmy się na otoczenie i szukamy sposobu wyładowania emocji które narastają w nas. Przysłowiowe wydarcie się na kogoś niestety często nie pomaga, nadal zmęczenie nas frustruje a my nie rozpoznaliśmy prawdziwego powodu naszego złego samopoczucia i zamyka się błędne koło.
Dziecko jest często zagubione emocjonalnie. Czy uczy się rozpoznawania emocji?
Gdy rozmawia się z dzieckiem, często mówi, ja wiem że tak nie wolno bo mama i tata mi tak mówią, ale nie potrafię inaczej. Dzieci nie czują tego co regułką wbija im się do głowy, często w złości, prowadząc monolog, bez żadnego treningu praktycznego. One czasem nawet są w stanie wyrecytować reguły i zasady, natomiast niczego to nie zmienia. Zupełnie nie czują tego o czym mówią. Mylą bycie zabawnym z byciem złośliwym, bycie atrakcyjnym z byciem niegrzecznym, bycie roszczeniowym z byciem asertywnym.
Ćwiczenie rozpoznawania emocji i uświadamianie ich.
Jeśli chcesz poćwiczyć z Twoim dzieckiem panowanie nad emocjami i nazywanie ich pod okiem psychologa z doświadczeniem, za przysłowiowy grosz, zapraszam na platoformę dla rodziców gdzie znajdziesz wiele wyjaśnień psychologa i ćwiczeń związanymi z emocjami Twojego dziecka.
Jeśli jesteś nauczycielem i chcesz móc bardziej zapanować nad emocjami swojej grupy, zapraszam na platformę, w której znajdziesz szkolenia dla siebie i mnóstwo pomocnych materiałów dydaktycznych związanych z emocjami.